27 lipca 2016

I Międzynarodowy Zlot Miłośników Beatlesów w Lublinie - zapowiedź

Wracam na bloga po trzytygodniowej przerwie. W końcu...

W tym tygodniu BRAMOSFERA objęła patronatem medialnym niezwykłe muzyczne wydarzenie, jakim jest Pierwszy zlot fanów The Beatles w Lublinie. Wydarzenie będzie miało charakter międzynarodowy i odbędzie się w dniach 30-31 lipca 2016 w lubelskim Cafe Ramzes przy ulicy Hugona Kołłątaja 3.

Zlot będzie dobrą sposobnością do zintegrowania polskich i zagranicznych miłośników Fab Four. Podczas dwudniowej imprezy zebrani goście i członkowie Fanklubu będą mogli wysłuchać specjalnych prelekcji nawiązujących do tematyki Beatlesów, zapoznać się z poezją Grażyny Bartosz obejrzeć kilka materiałów video (Koncert Paula McCartneya, Ringo Starra i Yoko Ono, film Erica Idle'a i grupy The Rutles "All You Need Is Cash"). Nie zabraknie także części muzycznej. Na scenie imienia Jimmiego Hendrixa wystąpi lubelski bard Krzysztof Nowak, który poprzedzi występ ukraińskiego cover bandu Żuków - The BeatleVs. W następnej kolejności przewidziano jam session.

Prezydium Lubelskiego Fanklubu The Beatles zaprasza wszystkich fanów tego zespołu a także melomanów, dla których muzyka jest jak tlen.


7 lipca 2016

Śmiechy szaleńca

Jestem świeżo po lekturze książki Juliana Palaciousa pt. "Syd Barrett i Pink Floyd - Mroczny Świat". Spośród innych biografii o grupie z Cambridge ta nowość jednak nie portretuje Pink Floyd jako jedynego bohatera zbiorowego. Ich historia jest przede wszystkim tłem dla zrelacjonowania historii pierwszego lidera zespołu. Roger 'Syd' Keith Barrett zmarł 7 lipca 2006 roku w wieku 60 lat.

Z Pink Floyd zarejestrował właściwie tylko jeden kompletny album studyjny - "The Pipes At The Gates of Dawn" - przykład psychodelicznej jazdy, jaką wypełniony był magiczny rok 1967. Następny - "A Saucerful of Secrets" - jest właściwie pożegnaniem Syda z zespołem, gdyż jako kompozytor zjawia się wyłącznie w "Jugband Blues". Geniusz Legendy został raptownie zasłonięty przez postępującą chorobę psychiczną, która uniemożliwiła zespołowi dalszą pracę z Barrettem. Jak się okazało - trwale. 

Kariera solowa była burzliwa identycznie jak końcówka współpracy z Floydami. W 1970 Syd wydał dwie płyty solowe - "The Madcap Laugh" i "Barrett". O ile realizatorzy i sesyjni muzycy zatrudnieni do pomocy w dopracowywaniu wersji demo utworów (David Gilmour, Roger Waters i Richard Wright) nawet w tych ostatecznych wersjach umieszczonych na regularnych płytach słychać pewien chaos. Słuchając dla przykładu "Terrapin" z pierwszego albumu słychać wyraźnie, że stan Barretta nie jest najlepszy. Drugi longplay wypełnia dużo więcej wigoru, ale wiadomo, że wtedy to było wszystko, jeśli chodzi o dyskografię studyjną pierwszego lidera Pink Floyd. Na uzupełnienie należało czekać do 1988 roku, gdy wytwórnia płytowa zebrała w jedną całość nieopublikowane dotąd nagrania Syda z jego okresu solowego i wydała na płycie "Opel".

Jaki byłby zespół Pink Floyd, gdyby nie problemy jego frontmana? Czy rock psychodeliczny byłby ich głównym gatunkiem o wiele dłużej? Być może, jednak jedno jest pewne. Nie byłoby zespołu bez Barretta. Nie byłoby powracającego motywu szaleńca na "Ciemnej Stronie Księżyca". Nie byłoby płyty "Wish You Were Here"...
Pink Floyd w pięcioosobowym składzie w 1968 roku, górny rząd od lewej - David Gilmour, Syd Barret
Dolny rząd od lewej: Nick Mason, Roger Waters, Richard Wright

3 lipca 2016

45 lat bez Jimmy'ego

Dzisiaj, zgodnie z zamiarem obwieszczonym przed południem na social mediach "BRAMOSFERY", zmysł słuchu kieruję ku The Doorsom. 3 lipca 1971 roku w Paryżu zmarł frontman i zarazem wokalista Jim Morrison. Wtedy miał już za sobą rejestrację kultowej płyty "L.A. Woman", której utwór tytułowy mówi o ulubionej prostytutce artysty. 

Z półki wyciągam eleganckie, jasne pudełeczko, gromadzące sześć studyjnych pozycji albumowych Doorsów. To wydany przed pięcioma laty box "A Collection". Materiał zawarty na płytach został odnowiony cyfrowo przez wieloletniego współpracownika zespołu - Bruce'a Botnicka. Wracam często do tego zbioru nagrań między innymi przez wzgląd na dźwięk, który przyciąga do siebie nie bacząc na to, czy w danym momencie z głośników płynie przeciętny "The Soft Parade", czy przyjemny "Morrison Hotel".

A propos albumów - należy wreszcie powiedzieć, który jest TYM JEDYNYM. Zapewne swoim stwierdzeniem podepnę się pod zdanie niezliczonej rzeszy osób, ale wybór pada na Jedynkę. Każdy z albumów prezentuje odmienny klimat - tu jest mieszanina rocka z orkiestrą, tam czysty bluesior. A pierwsza płyta to sama psychodelia.

Jim dosłownie przed momentem wyśpiewał frazę This is the end... zwieńczając pewien podsumowujący całą pierwszą płytę, szczytowy utwór trwający blisko dwanaście minut. Jednak to nie koniec. Naciskam replay.

Jakby tu zacząć...?

"BRAMOSFERA" nie jest moim pierwszym projektem blogowym. Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat tworzyłem różnorakie mieszanki tematyczne. Muzyka dzieliła się miejscem z aktualnościami, jakimiś prywatnymi komentarzami i sprawami religijnymi. Po upływie czasu stwierdziłem, że takie rzeczy nie przejdą, a jeśli miałyby przejść, to jedynie dzięki wytrzymałości i upartemu charakterowi autora. Od ostatniej blogowej aktywności minęło bite pięć lat, podczas których zmieniło się i wydarzyło bardzo wiele.

Blog nieoficjalnie "narodził się" w połowie maja tego roku, gdy nastąpiło moje rozstanie z redakcją pewnej studenckiej gazety, której członkiem byłem ostatnie dwa lata. Mimo nieprzyjemnego zakończenia współpracy wspominam ów dwuletni okres bardzo miło. Nie ukrywam, że był dla mnie niezwykle owocny. Chociaż podczas studiów udzielałem się bardziej radiowo i telewizyjnie to jednak odczuwałem potrzebę pisania do prasy.

Ta potrzeba nie opuściła mnie nawet po odejściu, toteż jeszcze w tym samym tygodniu założyłem konto na Bloggerze. Dodam nawet, iż nabrała podwójnej mocy. Dlatego jestem tu dziś i mogę tworzyć "BRAMOSFERĘ".

1 lipca 2016

STEROWIEC WYSTARTOWAŁ!!!

W tytule tego powitalnego posta mieści się wszystko. Miło mi jest rozpocząć działalność Bloga "BRAMOSFERA" w pierwszy dzień lipca a.D. 2016.

Treści, jakie zostaną tutaj poruszone, nie będą jakimś epokowym odkryciem, choć będę chciał mówić o absolutnych nowościach ze świata muzyki. A jakiej konkretnie? Przede wszystkim wyrafinowanej. Pod tym pojęciem kryje się ROCK PROGRESYWNY i ART ROCK. Oprócz tego postaram się wyróżnić inne ambitne formacje muzyczne.

"BRAMOSFERA" będzie zbiorem autorskich felietonów, recenzji płytowych. W żadnym razie nie zakładam, aby pisać tutaj posty o codzienności. Będzie tematycznie i konkretnie.

Z melodyjnymi pozdrowieniami

Michał Abramek