6 października 2017

Bramosfera na jesień cz. 5 - Joy Division - Closer

Bramosfera na jesień - część 5

JOY DIVISION
CLOSER
FACTORY RECORDS
1980


Committed still, I turn to go
I put my trust in you
In you, in you, in you
Put my trust in you
In you...

"Życie z dnia na dzień przestało dostarczać radości" - stwierdził w gromkim zamęcie swoich myśli 23-letni mężczyzna siedzący na kanapie w swoim domu w Macclesfield - "Kobieta, którą poślubiłem pięć jesieni temu chce się ze mną rozwieść i zabrać córeczkę. W sumie to nie jestem zdziwiony. Nie mogę kochać dwóch na raz... Uczucie sukcesu dało za wygraną w walce z głębokim dołkiem. Mamy lada dzień ruszać na podbój Ameryki... Ale sram na to!" 

Na ekranie telewizora ograniczony intelektualnie człowieczek wjeżdżał kolejką linową ze strzelbą. Będą kilkanaście metrów nad ziemią nikt ani nic nie przeszkodzi mu w realizacji ostatniego kroku. Niedługo potem huk rozdarł powietrze. Gdy film dobiegł końca młody widz wstał, poszedł do kuchni, gdzie nad głową wisiała zawieszona na sznurze bielizna. Ujął pętlę zaczepioną o hak na ścianie.

Nie ukrywam, że do napisania tego tekstu skłoniły mnie dwie rzeczy. Pierwszą była powtórna projekcja "Control". Był to może trzeci czy czwarty raz, gdy odpaliłem czarno-biały obraz Antona Corbijna w domowym zaciszu, by jeszcze raz prześledzić krótką karierę Joy Division. Film idealny na jesienna chandrę. A zaraz po filmie Panowie Dziuba i Psikuta przypomnieli album z fotografią grobowca Rodziny Appani.

Na płycie "Unknown Pleasures" muzycy Joy Division z Ianem Curtisem wypracowali sobie własny, oszczędny styl zahaczający o panujący pod koniec lat 70-tych punk (złota era irokezów). Grali bez wygórowanych form - Stephen Morris walił w membrany bębnów tworząc te sam motywy perkusyjne bez szczególnych rozwinięć. Ben Albrecht asystował posępnymi zagrywkami dzierżąc w dłoniach gitarę. Peter Hook odgrywał na basie istotne w twórczości zespołu linie rytmiczne (zwłaszcza w "She's Lost Control"). A Ian... snuł w tekstach ponure historie, nierzadko przepełnione wątkami zaczerpniętymi z własnego życia. Punk jest znany z nieakceptowania bogatych sekcji, więc niezbyt wygórowane kompozycyjnie utwory stały się wizytówką grupy i w krótkim czasie zdobyły uznanie wśród słuchaczy.

Wraz z nazwą formacji przychodzą na myśl tytuły dwóch płyt studyjnych. Przez tragiczną okoliczność z 18 maja 1980 roku muzycy zdołali melodyjnym językiem napisać dwa jedynie dwa rozdziały swoich dziejów. Drugie pasmo cyklu jesiennego rozpoczniemy od tego drugiego, ochrzczonego jako "Closer"

Zarejestrowany w kilka marcowych dni 1980 roku album jeszcze bardziej niepokoi zawartą na nim zimną atmosferą. Niewątpliwie, przyczynił się do tego jego producent Martin Hannett, który ponownie objął konsoletę w studiu nadając płycie zaistniały kształt. Za drugim razem wycisnął on z nagranego materiału o wiele wiele więcej, niż przy "Nieznanych Przyjemnościach". "Closer" przypomina zbiór autobiograficznych monologów człowieka ogarniętego głębokim smutkiem oraz apatią. Curtis przelewa na papier, a następnie rejestruje opisy swoich nieprzyjemnych przeżyć, rażąc nimi odbiorcę analizującego z mniejszą lub większą uwagą w skostniałą muzykę. Nawet jeśli płyta trafiłaby w ręce osoby nie skorej do otworzenia książeczki z tekstami lub nie wsłuchującej się bezpośrednio w słowa to i tak sama muzyka będzie wystarczała, aby powiedzieć, że coś jest nie tak.

Depresyjne liryki wraz z podkładem z perspektywy samobójczej śmierci wokalisty tworzą puentę. "Closer" określa się jako testament Curtisa - jego ostatnie słowo wypowiedziane tuż przed założeniem sobie pętli od bieliźniarki na szyję. I niejako są to fakty nie do sforsowania. Przesłanie płyty chwyta za serce osoby na co dzień uśmiechnięte i pełne życia. Z pesymistami sprawa wygląda już o wiele inaczej. Pewnego razu złapałem doła przy "The Eternal". Wówczas obecny na nagraniu bęben basowy wygrywał coś w rodzaju odgłosu serca, ale w taki sposób, jakby miało wyraźną arytmię.

Procesja ruszyła, ucichły krzyki
Czczących kochanych, których już nie ma
Toczą głośne rozmowy siedząc za stołem
Zrzucając kwiaty tonące w deszczu



Chociaż nie. To serce już ledwo bije.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz